- Część wprowadzająca definicyjno-wyjaśniająca czym jest zjawisko fantastyki:
gatunek literacki, a także filmowy, komiksowy, gier a niekiedy i malarstwa.
Polega ona na kreowaniu świata przedstawionego, który w całości, lub w części różni się od rzeczywistości, na przykład przez dodanie elementów nadnaturalnych, lub stworzonej przez autora technologii;
fantastyka naukowe jest osnuta na przewidywanych osiągnięciach nauki i techniki oraz ukazującej ich wpływ na życie jednostki lub społeczeństwa.
W świecie przedstawionym utworów nie występują elementy cudowności, a także przestrzega się zasad prawdopodobieństwa;
- opisywanie kategorii fantastyki w literaturze poprzez odniesienie do autorów, tekstów, cytatów:
fantastyka naukowa: XIX w. światopogląd pozytywistyczny, rozwój dynamiczny XX w. Juliusz Werne
Kiedy w 1863 r. trzydziestopięcioletni Juliusz Verne wydaje powieść Pięć tygodni w balonie, na ziemiach polskich trwa zawierucha polityczna, której reperkusje nakreślą kształt ideowy nowej formacji kulturowej. Choć polscy pozytywiści stosunkowo szybko sięgają do dzieł francuskiego pisarza, rozpoczynającego „nową erę w dziejach fantastyki naukowej” , to trudno dostrzec wśród nich kontynuatorów tendencji zapoczątkowanych przez ojca science fiction. Repertuar środków fantastycznonaukowych, jakimi posługiwali się autorzy, był dość ubogi: sprowadzał się jedynie do umieszczania bohaterów w sytuacjach, w ramach których można było snuć pouczającą opowieść, zwykle o proweniencji bardziej bajkowej niż naukowej. Czynnikiem hamującym był też szeroko rozumiany realizm, którego pozytywiści za nic nie chcieli porzucić.
- Maria Konopnicka „Sierotka Marysia i siedmiu krasnoludów”
baśń literacka Marii Konopnickiej wydana w 1896 w Warszawie. Utwór pisany jest prozą poetycką z obszernymi wierszowanymi fragmentami. Jego akcja rozgrywa się w świecie mityczno-baśniowym a zarazem realnym; w następstwie pór roku – od wiosny do jesieni. Bohaterami baśni jest gromada krasnoludków, którymi rządzi król Błystek. Krasnoludki, które zimę spędziły pod ziemią, wychodzą wiosną na powierzchnię i spotykają ludzi. Pomagają ubogiej gęsiarce, sierotce Marysi, odnaleźć jej zagubione gąski. Udaje im się też wyciągnąć rodzinę ubogiego chłopa Skrobka z biedy. Jesienią powracają znowu pod ziemię. W baśni tej występują zdarzenia i postacie fantastyczne, jak i całkiem realne. Jest w niej zawarta pochwała pracy ludzkiej oraz kult symboliki ziemi i rolnictwa.
Konopnicka baśniowy świat przeniosła na polską wieś, wplatając go w ojczysty krajobraz (jezioro Gopło, góry Karpaty, miasto Gniezno) oraz łącząc z legendą o Popielu, z Piastem czy Mieszkiem. Fabuła powieści zamyka się w cyklu rocznej wegetacji przyrody od wiosny do jesieni. Pisarka przedstawia (na tle ubogiej chaty Skrobka i przygód sierotki Marysi, szukającej pomocy u królowej Tatry) krasnoludki - ubożęta jako dobrotliwe bóstwa domowe, przyjazne ludziom, obdarzając je cechami indywidualnymi − na czele z królem Błystkiem i Koszałkiem-Opałkiem szukającym wiosny. W historii o Marysi i o krasnoludkach Konopnicka zawarła bogactwo motywów, postaci i uczuć, które umiejętnie powiązała z prostotą oraz artyzmem formy i treści. Pokazała również najważniejsze wartości, jak: dobro, miłosierdzie i wiarę w lepsze jutro oraz umiłowanie ojczystej ziemi − jej piękna i legend.
Bolesław Prus w "Lalce" zastanawiał się co by „się stało na świecie, gdyby wynaleziono metal... lżejszy od powietrza”
hydrometal - który odkrywa naukowiec Gneist
Mój hydrometal lżejszy od wody jest aliażem gliny i wodoru. Otrzymuję go przez działanie wodoru na kaolin, pod wielkim ciśnieniem w niskiej temperaturze [...] Glina nasyca się wodorem w bardzo rozmaitych stosunkach..
Wątek ten pojawia się również w nieopublikowanej (w notatkach pisarza odnaleziono 106-stronicowy fragment utworu) powieści Prusa "Sława", która w założeniu autora miała opisywać losy młodego idealisty Juliana, uciekającego od nierozumiejącej go zbiorowości i przenoszącego się do paryskiej pracowni naukowca Gneista, by odkryć metal lżejszy od powietrza. Taki materiał w mniemaniu głównego bohatera byłby zdolny odmienić losy świata:
Kto wie – myślał – czy od dziś za rok, może za miesiąc… nie przypnę skrzydeł temu rojowisku ludzi, od wieków przykutemu do ziemi... [...] Czy przewrót, jaki wywoła mój wynalazek, nie stanie się nową erą dla świata? Czy w napowietrznych wozach [...] nie wykołysze się rasa ludzi podobnych legendarnym aniołom i bogom?
Jednak - jak zauważaja badacze literatury wynalazcę zajmują wyłącznie skutki socjalne, wytworzenie nowej klasy ludzi Jego patetycznemu monologowi bliżej jest do eksklamacji romantycznego wieszcza niż do opartej na mocnych przesłankach wizji pozytywistycznego, skrupulatnie pracującego uczonego. Stąd też bliżej utworowi do konwencji literatury realistycznej z elementami o charakterze utopijnym niż do opisu futurologicznego. Dwa lata po zawieszeniu pomysłu napisania Sławy autor włącza powyższy wątek do swojego największego dzieła, Lalki,
Michał Bałucki Kraków w roku 1950
Potencjalnie do science fiction mogła należeć niedokończona powieść Bałuckiego Kraków w roku 1950, z wiele obiecującym podtytułem Szkice fantastyczne.
Bohater, znajdujący się w stanie hipnotycznego snu, uciekając przed hipnotyzerem, posuwa się nie w przestrzeni, ale w czasie, dzięki czemu trafia do polskiego dwudziestowiecznego miasta. Futurystyczna wizja i tym razem ogranicza się do ekstrapolowania cech współczesnych Polaków w przyszłość.
Sygurd Wiśniowski Niewidzialny (1881) i Latające drzewo (1883)
W obu opowiadaniach autor wiele miejsca poświęca wsparciu realności opisywanych zdarzeń. Latające drzewo stylizowane jest na relację podróżniczą ujętą
w ramy opowiadania kapitana statku. W jej obrębie pojawia się dodatkowo, jako niezależne źródło, list Barnuma (naukowca, postaci historycznej), który gruntownie zbadał tytułowe drzewo.
Niech uczeni szydzą sobie z zeznań moich majtków i z moich opisów, niechaj zaliczają historię o drzewie latającym do rzędu bajek o wężu morskim, przecież będę do śmierci utrzymywał, że czuciem, inteligencją i wolą obdarzona istota roślinna mnie, konającego w środku pustej i bezwodnej wyspy, znalazła i zaniosła do mojego okrętu
Nauka ma być polem uwierzytelnienia fantazji. Q Niewidzialnym możliwość niewidzialności potwierdza narrator, przytaczając fragment rozprawy naukowej, w której opisuje się proces eliminowania ze skóry barwnika lub przetwarzania go w taki sposób, żeby powstało całkowicie przezroczyste ciało. Jednak ostatecznie oba krótkie utwory Wiśniowskiego w końcowej części zawieszają motyw fantastyczny - Niewidzialny ucieka, drzewo odlatuje.
Stanisław Lem - fantastyka naukowa,
Dzieła Lema zawierają odniesienia do stanu współczesnego społeczeństwa i refleksje naukowo-filozoficzne na jego temat. Niektórym ze swoich utworów nadał charakter groteskowy; zbiór książek Lema; „Dzienniki gwiazdowe” Podróż siódma: Ijon Tichy podróżuje w rakiecie kosmicznej, zmierzając w stronę gwiazdozbioru Cielca. Gdy przelatuje w pobliżu Betelguezy niewielki meteor uszkadza rakietę w taki sposób, że traci ona możliwość manewrowania. Tichy próbuje naprawić statek, przekonując się jednak, że nie dokona tego w pojedynkę. W nocy zostaje obudzony przez tajemniczą postać, która próbuje go nakłonić do wspólnej naprawy rakiety. Tichy stopniowo zdaje sobie sprawę, że nocny gość był wersją Tichego, pochodzącą z przyszłości.
Stanisław Lem Podróż siódma
Gdy w poniedziałek, drugiego kwietnia, przelatywałem w pobliżu Betelgeuzy, meteor, nie większy od ziarna fasoli zwanej jaśkiem, przebił pancerz, strzaskał regulator ciągu i część sterów, wskutek czego rakieta straciła zdolność manewrowania. Włożyłem skafander, wyszedłem na jej powierzchnię i próbowałem naprawić urządzenie, ale przekonałem się, że aby przykręcić rezerwowy ster, który wziąłem ze sobą przezornie, potrzebna mi jest pomoc drugiego człowieka. Konstruktorzy zaprojektowali rakietę tak nierozsądnie, że ktoś musiał przytrzymywać kluczem główkę śruby, podczas kiedy ktoś drugi dociągałby mutrę. Zrazu nie przejąłem się tym szczególnie i kilka godzin straciłem na usiłowaniach przychwycenia jednego klucza stopami, podczas gdy ręką dokręcałbym śrubę z drugiej strony. Ale minęła pora obiadu, a wysiłki moje nie dały rezultatu. Kiedy raz już mi się prawie udało, klucz wyskoczył spod stopy i pomknął w przestrzeń kosmiczną. Tak więc nie tylko niczego nie naprawiłem, ale straciłem jeszcze cenne narzędzie i tylko patrzyłem bezsilnie, jak oddala się, coraz mniejszy na tle gwiazd.
Po jakimś czasie klucz wrócił po wyciągniętej elipsie, ale choć stał się sputnikiem rakiety, nie zbliżał się do niej na taką odległość, bym go mógł odzyskać. Wróciłem więc do wnętrza rakiety i spożywając skromny posiłek, rozważałem, w jaki sposób wydobyć się z głupiego położenia. Statek leciał tymczasem prosto z coraz większą szybkością, bo i regulator ciągu popsuł mi ów przeklęty meteor. Na kursie nie miałem wprawdzie żadnych ciał niebieskich, ale ta ślepa podróż nie mogła wszak trwać w nieskończoność. Jakiś czas opanowywałem gniew, ale gdy biorąc się po obiedzie do mycia talerzy, stwierdziłem, że rozgrzany od potężnej pracy stos atomowy popsuł mi najlepszą porcję polędwicy wołowej, jaką zostawiłem w lodówce na niedzielę, straciłem na chwilę równowagę ducha i miotając najokropniejsze przekleństwa, rozbiłem część serwisu, co przyniosło mi wprawdzie pewną ulgę, nie było jednak zbyt rozsądne. W dodatku wyrzucona za burtę wołowina, zamiast ulecieć w dal, nie chciała opuścić pobliża rakiety i krążyła wokół niej jako drugi sztuczny satelita, powodując regularnie co jedenaście minut i cztery sekundy krótkotrwałe zaćmienie słońca. Aby uspokoić nerwy, obliczałem do wieczora elementy jej ruchu jak również perturbacje orbity, wywołane krążeniem utraconego klucza. Wypadło mi, że przez najbliższych sześć milionów lat wołowina będzie wyprzedzała klucz, wirując wokół statku po torze kołowym, aby potem go prześcignąć. Na koniec, zmęczony rachunkami, położyłem się spać. W środku nocy wydało mi się, że ktoś potrząsa mnie za ramię. Otworzyłem oczy i zobaczyłem pochylonego nad łóżkiem człowieka, którego twarz była dziwnie znajoma, choć nie miałem pojęcia, kto to może być.
– Wstawaj – powiedział – i bierz klucze, pójdziemy na górę i przykręcimy śruby sterowe...
– Po pierwsze, nie znamy się tak dobrze, abyś mnie pan tykał – odparłem – a po wtóre, wiem doskonale, że pana nie ma. Jestem w rakiecie sam i to już drugi rok, bo lecę z Ziemi do gwiazdozbioru Cielca. Tak zatem, jest pan tylko sennym przywidzeniem.
On jednak nadal potrząsał mną, powtarzając, abym zaraz szedł z nim po narzędzia.
– Idiotyzm – odrzekłem, już trochę zły, bo obawiałem się, że kłótnia we śnie mnie obudzi, a wiem z doświadczenia, jak ciężko zasypia mi się po takim nagłym ocknięciu. – Nigdzie nie pójdę, bo to i tak byłoby na nic. Śruba, przykręcona we śnie, nie zmieni sytuacji, jaka panuje na jawie. Proszę nie molestować mnie i natychmiast rozpłynąć się lub odejść w inny sposób, bo się mogę zbudzić.
– Ależ ty wcale nie śpisz, daję ci słowo honoru! – zawołał uparty zwid. – Czy ty nie poznajesz mnie? Popatrz!
To mówiąc, dotknął palcami dwu brodawek, sporych jak poziomki, które miał na lewym policzku. Odruchowo chwyciłem się za twarz, bo właśnie ja mam w tym miejscu dwie kubek w kubek takie same brodawki. W tym momencie pojąłem też, dlaczego śniony przypominał mi kogoś znajomego: był podobny do mnie jak jedna kropla wody do drugiej.
Bóg w literaturze fantastyczno-naukowym
- Bóg w podstawowym znaczeniu tego pojęcia nie istnieje w fantastyce naukowej - science fiction;
Jeśli zacząć od intuicyjnego zestawienia religii i fantastyki, to zestawienie takie miałoby charakter konfrontatywny. Konfrontacja ta koncentruje się
na węzłowych problemach dogmatyzmu oraz produktywności. Religijność realizuje się w odkrywaniu prawd, umacnianiu wiary i realizowaniu postaw, fantastyka – w kreowaniu otwartych możliwości i wariantów rozwoju zdarzeń. Konfrontatywność nabiera jeszcze większej mocy, jeśli do fantastyki dodamy przymiotnik naukowa. W praktyce, jeśli już dochodzi do spotkania, jeden z tych dyskursów (naukowy bądź religijny) dominuje i podporządkowuje sobie ten drugi.
Jeżeli dodamy do tego przekonanie, że atrakcyjność fantasy polega przede wszystkim na tym, że świat powoływany do istnienia przez literaturę tego typu najpierw musi być suwerenny, a dopiero potem może być i bywa konfrontowany z rzeczywistością, traktowaną jako realna, to stosowanie wobec fantastyki metodologii praktykowanej w badaniach literatury religijnej nie nosi znamion ekspansji, ingerencji?
Dariusz Kulesza Fantastyka i religia. Kilka pytań profana w Motywy religijne we współczesnej fantastyce.
Człowiek, stwórca pomniejszy,
stwarza świat w każdym ze swych wierszy,
zapatrzony w boski akt stworzenia
J. R. R. Tolkien, Mythopoeia, przeł. M. Obarski
Jerzy Żuławski- „Na srebrnym globie”
- religia jest redukowana do funkcji społecznej
Powieść w formie pamiętnika opisująca pierwszą ziemską wyprawę na Księżyc, mającą na celu sprawdzenie, czy panują tam warunki umożliwiające jego kolonizację. Przedzieranie się przez księżycowe szczyty i przepaście powoduje śmierć części załogi. Ocalali rozbitkowie zakładają kolonię na drugiej półkuli Księżyca, dając początek społeczeństwu odciętemu od źródeł kultury, dysponującemu niezrozumiałymi szczątkami przedmiotów i ustnymi przekazem o ziemskim pochodzeniu. Powieść Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca wydana została po raz pierwszy przez Towarzystwo Wydawnicze S. Sadowski we Lwowie w 1903 roku. Jest jedną z pierwszych polskich powieści fantastyczno-naukowych i zarazem pierwszą częścią tzw. trylogii księżycowej, do której należą też powieści Zwycięzca z 1910 roku oraz Stara Ziemia z 1911 roku.
Jest noc. Nie umiem, niestety, jak ci księżycowi ludkowie przespać trzystu godzin z rzędu — więc siedzę i dumam. Mieszkam sam w starym domu, który zbudowałem był niegdyś z Martą i Piotrem; we dnie kręcą się tutaj dokoła stawu karzełki i przyglądają mi się ciekawie, choć przecież znają mnie od dzieciństwa, ale nie wiem, dlaczego żaden z nich wejść się tutaj nie waży. Ada jedna przychodzi do mnie o pewnych stałych porach dnia, składa żywność, porządkuje, co trzeba, a jeśli mnie w domu zastanie, zadaje parę zwyczajnych, utartych pytań, a potem spędza jeszcze, siedząc na progu, parę godzin w milczeniu — i odchodzi zostawiając mnie znowu samego. Zdaje mi się, że ona pojmuje te odwiedziny jako pewien rodzaj obowiązku względem mnie i spełnia je jak gdyby obrządek czci należnej Staremu Człowiekowi. Obłąkana jest ta kobieta dziwnym obłędem. Na pozór zupełnie spokojna i przytomna, ma ideę maniacką, która, nie wiem, skąd się wzięła w jej umyśle… Zdaje jej się, że ja jestem nadprzyrodzoną istotą, władnącą tym księżycowym światem, a ona moją kapłanką i prorokinią tego ludku, który w nią wierzy niezachwianie. Jakiś mit, jakaś nowa, fantastyczna religia powstała w jej biednej głowie, złożona ze zdań Pisma Świętego i opowiadań moich o Ziemi i naszym tu przybyciu. Głosi ją dzieciom Toma, które jej więcej wierzą niż mnie. Początkowo starałem się przez długi czas przeciwdziałać wszelkimi sposobami rozszerzaniu się tego mitu, w którym tak niepoślednie miejsce zajmowała moja osoba, ale przekonałem się w końcu, że jestem pod tym względem zupełnie bezsilny. Tłumaczyłem Adzie długo, że przecież ja —- jak i rodzice jej, których musi jeszcze pamiętać — jestem takim samym człowiekiem, jak ludzie na Księżycu, a jeśli jestem większy i silniejszy, to tylko dlatego, że się na innej, większej planecie, na Ziemi, urodziłem. Słuchała uważnie i w milczeniu, a gdym się wreszcie zniecierpliwił, szepnęła, spoglądając na mnie z chytrym uśmieszkiem: — A jak ty, Stary Człowieku, zdołałeś dostać się tu ze Ziemi i przenieść moich rodziców, czego by nikt inny nie potrafił? skąd ty wiesz wszystko, czego nikt inny nie wie? a przede wszystkim, dlaczego ty nie umierasz, tak jak inni?
Jerzy Żuławski Na srebrnym globie Rękopis z Księżyca Rękopisu część trzecia. Wśród nowego pokolenia.
+ post scriptum Stanisław Lem wypowiedź o swoich zainteresowaniach i procesie twórczym
- podsumowanie odcinka przez eksperta.
Maria Konopnicka „Sierotka Marysia i siedmiu krasnoludów”
Julisz Werne – fantastyka naukowa - „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi”
Stanisław Lem - fantastyka naukowa - „Dzienniki gwiazdowe”
Jerzy Żuławski „Na srebrnym globie”
Przyjaźń Porażka Mądrość Tęsknota Liberalizm Laicyzm Uprzejmość Fantastyka Groteska Ekscentryzm Kontrkultura Romantyzm Życie Prawda Natura Cuda Prowincja - ujęcie drugie Historia Miasto Bieda Prowincja - ujęcie pierwsze Światło Modlitwa Piękno Tłum Starość Małżeństwo Jaźń Niewiara Ciało Sztuka Rytuał Świętość Samotność Humor Dzieciństwo bezczelność Śmierć Ironia Codzienność Patos Tragizm Ideologia CYNIZM OBOJĘTNOŚĆ UWAŻNOŚĆ Ojczyzna OJCOSTWO Dzikość Nienawiść Gościnność NADZIEJA DIALOG AMBICJA miłosierdzie dewocja wstyd gniew praca zabawa szczęście melancholia rozpacz głupota
STRONA GŁÓWNA ALFABETU LITERATURY POLSKIEJ
Po dzieła literatury polskiej sięgać można z wielu powodów – obowiązku szkolnego, pasji czytelniczej, kontemplacji piękna wyrażonego w sztuce. Jednym z powodów zainteresowania może być próba znalezienia odpowiedzi na pytania odwiecznie i uniwersalnie ważne – czym są i jak mogą realizować się idee z którymi obcujemy na co dzień, stanowiące element naszych moralnych wyborów. Altruizm, bohaterstwo, cnota… układają się w alfabet wartości.
W tym aspekcie w polskiej literaturze możemy znaleźć różnorodność interpretacji, historycznych odniesień i form wyrazu, które świadczą o bogactwie rodzimej kultury budującej w ciągu wieków naszą narodową tożsamość, jej odniesień do światowego dorobku cywilizacyjnego, a w nim twórczego dyskursu, którego zawsze byliśmy aktywnym uczestnikiem. Inspiracja płynąca z literackich wzorców daje bezpośredni emocjonalny impuls do osobistej refleksji odbiorcy, systematyzuje wiedzę o historii idei, procesach kulturowych i pozwala zrozumieć zjawiska historyczne, których emanacją są literackie dzieła. Polska twórczość literacka daje cały wachlarz odpowiedzi na nurtujące nas dylematy zarówno moralne jak związane z narodową tożsamością. Pozostaje jednak pytanie, gdzie ich szukać?
Projekt „Alfabet literatury Polskiej” zakładając synkretyczną prezentację w twórczości polskich pisarzy ważnych dla każdego z nas idei, odpowiada na to pytanie w przystępnej i atrakcyjnej formie. Stanowi swoisty drogowskaz w świecie pełnym informacyjnego chaosu i wątpliwych ideałów. Naukowcy, literaturoznawcy, przedstawiciele środowisk akademickich zgodnie z przyjętym porządkiem alfabetycznym, prezentują odbiorcom projektu przekrojową panoramę dzieł literackich, w których podejmuje się tematykę idei i zjawisk z nimi związanych.
Projekt adresowany jest do wszystkich grup wiekowych, ze szczególnym akcentem na młodzież uczącą się, dzięki czemu stanowi materiał uzupełniający programy kształcenia w zakresie języka i literatury polskiej. W zamyśle przeznaczony jest w równej mierze dla odbiorców w Polsce, jak też Polonii i Polaków poza granicami kraju.
ALFABET JĘZYKA POLSKIEGO
Projekt dofinansowany przez Instytut Rozwoju Języka Polskiego
ze środków Ministra Edukacji Narodowej
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem IRJP ani MEN